No cóż... Miała być Czantoria, ale plany uległy zmianie - nieważne jednak gdzie pojechaliśmy, ale jak się bawiliśmy, a zabawa była przednia Udaliśmy się na Szyndzielnię i Dębowiec. Najpierw, kolejką linową (oczywiście z atrakcjami ze strony pewnych osób), wyjechaliśmy na pierwszy szczyt, gdzie spędziliśmy trochę czasu na wspólnych dyskusjach, zabawach i robieniu zdjęć Ksiądz Filip zaproponował gry "Wicek woła Wacka" i układanie zdania (każdy dodaje jedno słowo i zdanie musi pozostać logiczne), jednak ten drugi pomysł nie wypalił i został zastąpiony odpowiednikiem naszej forowej zabawy "Ostatnia litera słowa". Posileni smakiem grzejącego zewsząd słońca i uśmiechniętych twarzy kolegów i koleżanek, zeszliśmy powoli na dół, do górnej stacji kolejki, by zjechać do stacji dolnej i udać się na tor saneczkowy na zboczu Dębowca. Po drodze zrobiliśmy postój na kupowanie pamiątek (dużym wzięciem cieszyły się "gniotki" lub "mączaki, nazwa zamienna). Tor saneczkowy przyniósł mnóstwo frajdy nawet najmniejszym uczestnikom wycieczki. Niektórzy nawet próbowali ścigać się na torze, i to nawet z efektem Każdy dostał w prezencie od księdza 2 zjazdy gratis, potem już kasy z portfela zaczęło każdemu ubywać. Wszyscy się wyszaleli, a potem jeszcze chcieli sesji zdjęciowych. Niby to żartem, ale rzuciłem propozycję "Kto chce na barana?". Z początku nikt nie chciał, ale potem każdy chciał mieć zdjęcie "na baranie", i stąd właśnie tak duża ilość takich zdjęć. Potem (oczywiście) kolejny punkt programu - McDonald A potem już tylko do domu, oczywiście z super wrażeniami i nadzieją, że kiedyś jeszcze pojedziemy na taką wycieczkę... Tadamm!! Oto Wasza interaktywna galeria zdjęć Jeśli chcesz przyjrzeć się jakiemuś zdjęciu dłużej, po prostu naciśnij przycisk Pauza na dole Miłego oglądania A jeśli chcesz ściągnąć sobie jakieś zdjęcie, to kliknij w nie podczas pokazu